Нечакана знайшоў зусім новы матэр'ял - дзеннікавыя запісы афіцэра КОП - Пятра Лазарэвіча, які апынўся ў тыя дні ў Гродна. Вось вытрымкі..
19/IX Grodno
...Godz. 6 wymarsz do Sopoćkiń bez zmian. Godz. 9 śniadanie kompanii w domu turystycznym przy kościele w Sopoćkiniach29. Następnie rozkwaterowanie ludzi i rozkaz: do obiadu czyszczenie broni i suszenie ubrań. Ówczesnego dnia podał deszcz.
Godz. 10 wyjazd oddziału ochotników z każdej kompanii po 20 ludzi pod d-wem młodszych oficerów ppor. Pawlickiego, ppor. [Aleksandra] Magowskiego30 i ppor. [Eugeniusza] Pary31 do Grodna. Po obiedzie otrzymałem rozkaz przygotować się też do odjazdu. Godz. 14 z resztą kompanii 2-ma autami ciężarowymi odjechałem do Grodna. Sytuacja nie podana. Do Grodna przybyłem godz. 16.30 i zameldowałem się w komendzie Miasta. W biurze nie zastałem płk. Adamowicza, któremu miałem zameldować się, był kpt. Jakubiniec [Alfons Jakubianiec ?]32. Po zameldowaniu się dowiedziałem się, że Grodno dziś rano było opanowane przez wypuszczonych więźniów i miejscowych komunistów33, że porządek zrobił nasz oddział Str. Gr., który przybył z rana, obecnie porządkuje Skidel, duży bałagan powstał w związku ze zwolnieniem żołnierzy do domu. Podobał mi się kpt. Jakubiniec ze swej prostoty i dzielności wydając rozkazy w związku z walką z miejscowymi bolszewikami. Otrzymałem przydział koszar pancernego batalionu34 na ul. Skidelskiej z zadaniem kontrolowania ul. Skidelskiej i zwrócenia uwagi na idących żołnierzy z Lidy od Skidla, ponieważ bolszewicy rozmundurowywują naszych żołnierzy, przebierają się w nasze mundury, przechodzą swobodnie na tyły i robią dywersję. Wieczorem mam przybyć z 15-ma pewnymi żołnierzami do roboty. Domyślałem się, że wyznaczony jestem do oddziału egzekucyjnego. Po odszukaniu koszar, rozlokowaniu ludzi, zarządzeniu w sprawie przygotowania kolacji dla kompanii, wspólnie z miejscową ludnością udałem się znów do Komendy Miasta z oddziałem wybranych ludzi. Dowiedziałem się, że przypuszczenie może były prawdziwe.
Oddział mój ma przeprowadzić egzekucję nad bandytami, których dziś ujęto z bronią w ręku!
Jednak egzekucję odwołano do rana, jutro rano ma odbyć się sąd polowy. W powrotnej drodze do koszar zostaliśmy ostrzelani z jednej 3-piętrowej kamienicy [przy] ul.35. Otworzyliśmy ogień, następnie powiadomiliśmy obronę obywatelską, która miała przystąpić do przeszukania mieszkań po nadejściu większego oddziału obr. obyw. Widzieliśmy jak auto ciężarowe z ckm patrolujące miasto pędziło taksówkę, wyniku nie wiemy. Po powrocie kolacja i zachwyt żołnierzy nad ofiarnością miejscowej ludności. Godz. 23. Powrócił ze Skidla ppor. Pawlicki z oddziałem. Wszyscy cali. Opowiadanie przygód z walki z miejsc[owymi] bolszewikami. Wzięcie i spalenie Skidla, zwolnienie z niewoli pułkownika, majora, kilku innych oficerów WP36. Z trudem dało się ułożyć do snu młodych, rozgadanych, rozentuzjazmowanych żołnierzyków, w których nie zgasła nadzieja zwycięstwa. Noc przeszła spokojnie.
20/IX Grodno
Godz. 7. Obudziło mnie krzątanie się po pokoju ordynansa. Ciche dla krzątającego, a za głośne dla śpiącego. Zameldował mi, że w nocy był płk Staniszewski i powiedział służbowemu, że już batalion przymaszerował do Grodna i zatrzymał się przy moście za Niemnem, a mnie nie kazał budzić. Ubrałem się i wyszedłem do sal sypialnych moich żołnierzyków. Niektórzy spali, niektórzy już łazili po koszarach, szukając nie wiadomo czego. Wyznaczyłem kilku starszych podoficerów do zorganizowania śniadania, znów przy pomocy miejscowej ludności. Brak kuchni dało się bardzo odczuć, ale jest nadzieja, że obiad będziemy mieli już swój, gdyż batalion z taborami przymaszerował do Grodna. Połączyłem się telefonicznie z Komendą Miasta i otrzymałem zarządzenie – Czekać na rozkazy.
Łażąc po koszarach, pomimo częściowo już zrabowanych, można było jeszcze wyobrazić sobie, jak one wyglądały wzorowo przed wojną. Koszary wybudowane przez Władze Polskie – pałace. Cieszyłem się naszym dorobkiem, ale szybko wróciłem myślą do tych, którzy tu byli, mieszkali i pracowali – ilu pozostało żywych i gdzie obecnie są? Przy okazji, po 3-tygodniowym siedzeniu w rowie strzeleckim, wykąpałem się i zarządziłem przygotować łaźnie dla kompanii, należało skorzystać, [bo] niewiadomo co będzie. Alarm przerwał kąpiel, zdążył wykąpać się tylko I pluton.
Godz. 9. Przybyło do koszar około 20 ciężarowych samochodów z batal.[ionu] panc.[ernego] Grodno z niemieckiego frontu. Wrócili do swych koszar i warsztatów w celu naprawy wozów, pod d-wem mjr. [Stanisława] Szostaka37. Stan: 2 młodych oficerów, por. Zalcer Włod.[zimierz] i por. rez., nazwiska nie pamiętam + 30-tu.
Godz. 9.30. Słychać w mieście silną strzelaninę z karabinów maszynowych i artylerii. W parę minut wróciły patrole z miasta z wiadomością, że 8 czołgów bolszewickich werwało się do miasta i wre walka38. Chciałem uzyskać połączenie telef. z Komendą Miasta – centrala nie odpowiadała. Połączenia nie ma. Zwróciłem się natychmiast do mjr. Szostaka z prośbą, by objął d-wo nad całością celem [zorganizowania] obrony, gdyż zna plan koszar. Spostrzegłem, że u majora brak decyzji, dopiero por. Zalcer dopingując go zmusił do wydania rozkazów. Zajęliśmy stanowiska. Byłem przy I plut., przy magaz. broni batal. panc. Co chwila napływają różne wiadomości z miasta. Czekamy.
Godz. 12. Padł niedaleko naszego posterunku obserwacyjnego pocisk z armatki, w parę minut szosą w kierunku Skidla pędził czołg bolszewicki. Tu trafił on na nasz ogień ckm z bliskiej odległości. Strzelano pociskami zwyczajnymi, pocisków ppanc. nie było. Po przebyciu rejonu koszar czołg zatrzymał się w polu. Załoga wyskoczyła z ckm i zajęła stanowiska. Załoga w polu wkrótce została wybita przez pluton ppor. Magowskiego – czołg został zdobyty. Po zdobyciu stwierdziliśmy, że nasze pociski gęsto trafiały w czołg, jednak pancerza nie przebijały robiąc wklęśnięcia, w/g zdrapując tylko farbę. Było dla nas zagadką, dlaczego załoga opuściła czołg – był uszkodzony, czy mieli jakiś inny plan? I to pozostało zagadką, gdyż ani jeden z trupów nie pomógł [jej] rozwiązać. Czołg spalony.
Godz. 13.30. Pokazały się 2 klucze po 3 bombowce bolszewickie. Leciały b. nisko rozrzucając ulotki w języku białoruskim.
Godz. 14. Przybyła kompania? [nieznanego] pułku i zajęła stanowiska w polu, ½ km w odległości od koszar, dla obrony od strony Skidla. Nawiązałem kontakt z ppor. X, który prowadził szpicę. Dowiedziałem się, że przybyło pociągiem dużo wojska. Oddział należy do grupy płk. [Izydora] Blumskiego39. Grodno będzie broniło się. Idą oni zająć i przygotować stanowiska od strony Skidla. Inna zaś kompania – widać było z daleka jak przygotowywała stanowiska koło cmentarza – obrona Niemna. Zrobił się ruch i weselej na duszy.
Godz. 15. Wróciły patrole z miasta. Spokój, sytuacja opanowana, dużo naszego wojska. Zameldowałem mjr. Szostakowi, a ponieważ grupa płk. Blumskiego zajęła stanowiska przed naszymi, otrzymałem zezwolenie zejścia ze stanowisk. Po opuszczeniu stanowisk przystąpiliśmy do zorganizowania posiłku. Ludność cywilna, przeważnie żony oficerów z tut[ejszego] bat. panc., przyniosły kilka garnków mleka, chleba, wędliny, jednak to było tak mało na całą kompanię, że wszystkim nie wystarczyło i tego dnia w ogóle nic nie jadłem. Szczęśliwy byłem, że zapas papierosów jeszcze nie wyczerpał się. Starałem się nawiązać łączność ze swoim batalionem – nie dało się. Batalion pozostał po drugiej stronie Niemna za mostem, skąd przybyły czołgi bolszewickie. Co stało się z batalionem, nie wiadomo.
Godz. 16.30. Telefon ze Skidla, powiadamia sekretarz gminy, że 19 czołgów bol[szewickich] przed chwilą minęło Skidel udając się w kierunku Grodna. Znów wszyscy na stanowiska i znów mjr Szostak bezradny.
Godz. 17. Robi się ciemno – żadnych rozkazów nie mam. Nawiązuję łączność z por. Zalcerem, postanawiamy bić się i wycofywać razem na Druskienniki. Plan działania opracowywać wspólnie. Ludzie głodni i przemęczeni ze względu na cały dzień podniecony, nie słychać narzekań, każdy uświadamia sobie ważność chwili.
Godz. 19. Uzyskuję wiadomość z dwóch źródeł, od miejscowej ludności i od członka obrony obywatel[skiej]. Wielkie oddziały bolszewickiej piechoty przeprawiają się przez Niemen na płd. Grodna, 2 km od koszar. Kompania płk. Blumskiego, dowodzona przez kpt. Klouzego cofnęła się. Bolszewicy kryją się do chałup. Zameldowałem mjr. Szostakowi – należy spodziewać się ataku w nocy.
Godz. 20. Przybywa do koszar większa grupa piechoty z płk. Blumskim i ze sztabem. Piechotka częściowo nas zluzowała zajmując nasze stanowiska. Zluzowanych rozlokowałem do aut ciężarowych na odpoczynek. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego d-wo obrony miasta nie rozkazało opanować elektrowni miejskiej. Od godz. 20 do 1 latarnie oświetlając ulice stale migały, jakby nadawały sygnał alfabetem Morsa i to w tych dzielnicach, gdzie było rozlokowane wojsko. Na pewno była to praca miejscowego bolszewika.
O godz. 21.30 zgłosiło się 4 studentów z Legii Akademickiej Wilno, przysłanych przez D-wo Obrony Grodno z przydziałem do mego oddziału. Umundurowani, uzbrojeni i wyglądający na dobrych żołnierzy. Po godz. 22 zdrzemnąłem [się] w rowie, jak wielu innych moich żołnierzy.
Godz. 23.30. Obudzony zostałem przez któregoś żołnierza krzyczącego po linii – „P. por. Łazarewicz do p. płk. Siedleckiego40. Nie zdążyłem powstać, otrząsnąć się z piasku, jak zbliżył się do mnie pułkownik z mjr. Szostakiem i por. Zalcerem. Po zameldowaniu się, pułkownik oświadczył mi, że d-ca Obrony m. Grodna p. gen. Przeździecki41 prosi, abym ja zameldował się osobiście u niego. Na pytanie, gdzie jest generał, odpowiedział mi w b. wymijający sposób, że ma rozkaz mnie zabrać swoim autem. Wydawało mi się [to] b. dziwne. Dlaczego generał po mnie przysyła pułkownika, który nie chce powiedzieć, gdzie znajduje się generał i dlaczego w tak groźnej chwili odciągają mnie od oddziału. Obawiałem się podstępu ze strony bolszewickiej, tym bardziej, że płk. Siedleckiego nigdy w życiu nie spotkałem. Jednak przy stanowczej postawie płk. nie było rady. Wyznaczyłem na zastępcę ppor. Pawlickiego i udałem się z płk. Siedleckim.
Przy wyjściu z koszar wstąpiliśmy do sztabu płk. Blumskiego w celu zebrania [uaktualnienia] sytuacji. Płk Blumski spał na sienniku położonym na podłodze w gabinecie d-cy bat. panc, a po obudzeniu mówił mało, gdyż widać było przemęczenie. Płk Siedlecki wezwał adiutanta. Adiutant całej sytuacji nie znał, ale zebrał telefonicznie [dane] od poszczególnych d-ców i podał nam; zanim wyszliśmy płk Blumski już spał. Autem szybko dojechaliśmy do dworca kolejowego. Po drodze byliśmy kilkakrotnie zatrzymywani przez nasze patrole. Generał b. serdecznie przyjął mnie. Zdałem raport z całej działalności w Grodnie. Częściowo generał już wiedział. Nie wiem, od kogo. Zameldowałem o przemęczeniu ludzi, braku amunicji i granatów obronnych. Generał zapewnił mnie, że rano będzie u nas na linii, wszystko otrzymamy, a bez względu na przemęczenie musimy trzymać się i swój granat obronny wręczył mnie. Następnie płk Siedlecki meldował generałowi o sytuacji na naszym odcinku, orientując na mapie. Przysłuchiwałem się stojąc z boku.
Spostrzegłem, że płk źle informuje generała co do stanowiska kompanii kpt. Klouzego, nie sprostowałem, gdyż nie byłem pewny, może coś zaszło podczas mojej drzemki. Postanowiłem sprawdzić po powrocie do oddziału.
Godz. 2. Odjechałem autem w asyście podchorążego sierż. do oddziału. W bramie wejściowej do koszar zupełnie przypadkowo spotkałem kpt. Klouzego, który miał bronić przeprawę przez Niemen, a pułkownik generałowi nie zameldował o wycofaniu się jego kompanii, i o przeprawie bolszewików przez Niemen. Prosiłem kpt., aby sprostował ten błąd telefonicznie. Jednak kpt. nie zgodził się mówiąc, że nie może wtrącać się w sprawy swego d-cy. Podjąłem się sam zameldować, prosiłem aby był tylko obecny. Udaliśmy się razem do sztabu i po telefonicznym połączeniu się zameldowałem generałowi o sytuacji z naszego odcinka, groźnie przedstawiającym [przedstawiającej] się. Generał rozkazał obudzić płk. Blumskiego. Płk Blumski zaczął gęsto tłumaczyć się przed generałem, co upewniło mnie, że zrobiłem to, co należało – odszedłem do oddziału. Po przybyciu skontrolowałem ubezpieczenia. Posterunek przy tylnej bramie zameldował o zranieniu jakiegoś osobnika, który chciał zbliżyć się do niej nie usłuchując wezwania. Był to przypuszczalnie bolszewik, w ogóle nie odpowiadał na pytania. Nie wiadomo, nie umiał, czy nie chciał. W rejonie kompanii panował spokój. Część ludzi siedząc, część leżąc, jak komu wygodnie – spali. Siadłem na wilgotnym trawniku przed koszarami i wsłuchując się w szum motorów, w/g czołgów bolszewickich z drugiej strony Niemna, zapaliłem papierosa kryjąc w rękawie płaszcza i myślałem o następnym dniu, co przyniesie. Zdaję się, że [się] zdrzemnąłem...
працяг будзе
http://www.astn.pl/r2010/nie.htm
Добавлено: 03 Сентябрь 2013, 23:39:32
21/IX Piaseczna
Godz. 5. Słychać w mieście [w Grodnie] pojedyncze strzały z karabinów, coraz częstsze, po kilku minutach rozpoczęła się strzelanina na dobre.
Godz. 5.30. Silny ogień w rejonie koszar. Trudno było zorientować się, kto do kogo strzela, kule gwizdały ze wszystkich stron.
Godz. 7. Piechota rozpoczęła wycofywać się opłotkami przedmieścia Grodna. Następnie otrzymałem rozkaz od płk. Blumskiego – wycofywać się. Korzystając z umowy z por. Zalcerem szybko naładowałem ludzi na auta ciężarowe i ruszyliśmy przez miasto. W mieście rozpacz – wojsko opuszcza miasto. Po drodze widzieliśmy wycofującą się kawalerię (II Brygada Podlaska42) i taborów bez liku. Przed Grandziczami zatrzymaliśmy się w celu uporządkowania kolumny, gdyż kilka wozów zostało. Następnie ruszyliśmy do Hożej. W Hożej KOP przygotował w ciągu nocy prowizoryczny most przez Niemen. Było to dla nas niespodzianką. O godz. 13, przy wielkich trudnościach przeprawiliśmy się na drugą stronę Niemna, pozostawiając olbrzymią maszynę zdobytą przez bat. panc. od Niemców. Trudno było uwierzyć, że gen. Przeździecki zamiast kierować walką w Grodnie, jak zapowiadał, kierował przeprawą. Po przedostaniu się przez Niemen szybko dojechaliśmy do Sopoćkiń. Po drodze w Bielaniczach [Bieliczanach] spotkałem sierż. Fąferka, który zameldował o rozbiciu naszych taborów i resztki naszego batalionu.
Po zameldowaniu się w d-wie korpusu [Batalionu KOP „Sejny”/zgrupowania płk. Osmoli] o godz. 14 otrzymałem rozkaz od płk. Osmoli – nakarmić ludzi i przygotować się na godz. 16 do wyjazdu autem w kierunku Łosośna do swego batalionu. W sztabie któryś z oficerów zwrócił uwagę, że ludzie są przemęczeni, płk Osmola odpowiedział, że Straż Graniczna to są ludzie żelaźni – wszystko wytrzymają.
O godz. 16 kompania była po obiedzie i gotowa do walki nawet z czołgami, gdyż każdy miał przygotowaną butelkę z benzyną. Zrobiłem zbiórkę. Na raport przybył płk Osmola. Po raporcie pułkownik rozkazał prowadzić kompanie do Pieszczan, dokąd już maszeruje płk Staniszewski z batalionem. Zorientowałem się, że idziemy na odpoczynek, a w gorszym wypadku będziemy mieli [przynajmniej] spokojną noc. Gdy zapowiedziałem to kompanii, widziałem ogólne zadowolenie u chłopaków. Przez miasteczko kompania maszerowała ze śpiewem, pomimo przemęczenia duch żołnierza był dobry. Po drodze spotkałem kompanię KOP, która szła w kierunku Łosośny zastąpić nas. Spotkałem por. Maciejowskiego z 41 pp, który porzucił już swoje PW [Przysposobienie Wojskowe] i WF, a sam przyłączył się do kompanii KOP, by walczyć. Prosił o dobry pistolet. Miałem dwa, oddałem jeden z całego serca, na szczęście. Zanim domaszerowaliśmy do Pieszczan było już ciemno. Długi wąż taborów, cholera wie którego oddziału, ciągnął się od Niemna też do Pieszczan. Szybko wyznaczyłem rejon dla plutonów na kwatery. Zapowiedziałem, że każdy gospodarz nakarmi swoich żołnierzyków. Spać, spać i jeszcze raz spać.
Добавлено: 05 Сентябрь 2013, 13:02:57
В который раз перечитываю отрывки из дневника польского пограничиника и каждый раз "спотыкаюсь" взглядом на двух моментах: упоминании об экзикуции, которую не успели провести - о том, что её ждали, знаю ещё из воспомининий самих коммунистов. Второй момент - всего лишь одна фраза "заняли и сожгли Скидель". Все мы, в целом, знаем этот эпизод. Но, вдумайтесь, польский офицер пише о польском, формально же, местечке - "сожгли"!! Такое ощущение, что и через двадцать лет после установления польской власти, сама власть смотрела на эти территории "чуть иначе", чем на остальные земли...